Co roku tysiące firm transportowych płaci ogromne składki za ubezpieczenia transportowe. Teoretycznie mają chronić przewoźnika przed stratami i problemami. W praktyce, często okazuje się, że polisa nie działa wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna. Czy ubezpieczenia transportowe to realna tarcza bezpieczeństwa, czy tylko obowiązkowy koszt „dla świętego spokoju”.
Jakie zatem są najczęstsze pułapki polis transportowych?
- Tanie OC przewoźnika – niska składka, ale z wyłączeniami, które sprawiają, że w 70% przypadków szkoda nie zostaje pokryta.
- Brak rozszerzenia o kabotaże czy przerwy w transporcie, przewoźnik myśli, że jest chroniony w całej UE, a realnie nie ma ochrony
- Odpowiedzialność za podwykonawcę, wielu przewoźników nie wie, że ich polisa wcale nie pokryje szkód spowodowanych przez podwykonawcę
- Wyłączenia dla towarów wysokie ryzyka, np. alkohol, papierosy, elektronika – często bez dodatkowej składki w ogóle nie ma ochrony
Realne historie z rynku, z jakimi się spotkaliśmy w naszej praktyce
- Kierowca skradzionego TIR-a w Niemczech, przewoźnik myślał, że polisa OC przewoźnika wystarczy, a tymczasem odszkodowania odmówiono, bo pojazd stał na niestrzeżonym parkingu
- Firma zapłaciła kilkadziesiąt tysięcy za polisę floty, ale przy szkodzie całkowitej leasingodawca odzyskał auto, a przewoźnik został z ratami do spłaty
- Transport leków, brak odpowiedniego rozszerzenia w polisie, szkoda nieuznana, kontrakt zerwany, firma straciła klienta
Dlaczego przewoźnicy wpadają w tego typu pułapki?
- Ufają „tanio i szybko” zamiast analizować OWU
- Brak doradcy znającego specyfikę transportu
- Polisa kupowana tylko „dla kontroli” zamiast realnej ochrony
Jak powinno być, ażeby się przed tym uchronić?
- Analiza realnych ryzyk firmy (trasy, rodzaj towarów, współpraca z podwykonawcą)
- Negocjacje zakresu polis zamiast kupowania gotowego pakietu
- Stała obsługa po zakupie polisy, pomoc przy szkodzie, weryfikacja dokumentów
Ubezpieczenia w transporcie często działają jak pasy bezpieczeństwa … które są zapięte tylko na pokaz. Wyglądają dobrze w dokumentach, ale w chwili wypadku nie chronią kierowcy ani firmy. Prawdziwa ochrona zaczyna się dopiero wtedy, kiedy ktoś w dziale ubezpieczeń odważy się zadawać trudne pytania i dopilnuje, żeby polisa była dopasowana do realnych ryzyk.
Może czas przestać płacić za fikcję i zacząć wymagać od ubezpieczycieli realnej odpowiedzialności.



